Ostatnio zauważyłam, że od kiedy mój sąsiad, Mietek, dostał awans na stanowisko jakiegoś kontrolera jakości, całej jego rodzinie zaczęło się lepiej powodzić, specjalista ds. kontroli jakości Kraków. Nie chcę wyjść na złośliwą starą babę, ale prawda jest taka, że Mietkowi nie należy się żadna podwyżka, bo cała jego rodzina jest nic nie warta i źle wychowana. Mietek, głowa rodziny od zawsze zadzierał nosa, nawet gdy był jeszcze małym chłopcem i razem z moim synem biegał z podwórka na podwórko. Już wtedy wiedziałam, że ten Miecio to niezły gagatek i piękną mową oraz czarem osobistym osiągnie dużo. Nie był ani zbyt ambitny, ani mądry, a łaski innych zaskarbiał sobie dzięki pochlebstwom i miłym słowom. Mój syn, Wojtek, mimo że mądrzejszy i ambitniejszy, nie był taki lubiany jak Mieciu, bo nie potrafił się nikomu przypodobać. Nie chciał być lizusem i nie był.
Gdy poszczęściło się Mietkowi z tym awansem, od razu widać było, że w rodzinie zaczęło się lepiej dziać. Dzieci do szkoły zaczęły wychodzić lepiej ubrane, żona Mietka poszła do fryzjera i na duże zakupy (widziałam przez okno jak wracała obładowana kolorowymi torebkami), a sam Mietek kupił sobie nowy samochód. Może nie było to luksusowe, nowe auto, ale zawsze stanowiło miłą odmianę dla ledwo poruszającego się Tico. W końcu cała Mietkowa rodzina mogła się pomieścić w jednym samochodzie, a z tyłu wystarczyło jeszcze miejsca na torby i pakunki.
Rodzina Mietków zawsze miała się za lepszą od innych, a teraz, po tym awansie, prawie nie poznają swoich sąsiadów. Mietkowa żona „dzień dobry” mówi mi tak, jakby zaraz miała się tym pozdrowieniem udławić, chociaż jeszcze niedawno co chwila przybiegała do mnie po małą pożyczkę. Zobaczcie jak to sukces i pieniądze zmieniają ludzi!