Dzisiaj przede mną ważny dzień w pracy, ponieważ w końcu mam awansować na specjalistę ds. kontroli jakości Legnica, a tu jak na złość od rana mój wysłużony ford odmówił mi posłuszeństwa. Z uruchomieniem silnika nie było najmniejszego problemu, jednak tuż po wykonaniu tej czynności zauważyłem, że samochód dziwnie chodzi – klekoce i szczęka, jakbym miał jechać starym ciągnikiem, a nie zaledwie dwunastoletnim fordem. Trochę przestraszyłem się, że w trakcie drogi do pracy auto może mi się zupełnie rozkraczyć i nie będę wiedział co robić, dlatego zrezygnowałem z dojazdu samochodem i postanowiłem odłożyć wszelkie decyzje dotyczące naprawy samochodu na popołudnie, kiedy to zadowolony, z awansem, wrócę do domu.
Wielkie szczęście, że akurat dzisiaj, w związku z planowanym awansem, postanowiłem pojechać do pracy nieco wcześniej i jeszcze się przygotować do oficjalnego wystąpienia na forum wszystkich pracowników. Zapasowy czas mogłem wykorzystać na dojazd do pracy za pomocą komunikacji miejskiej.
Jakimś cudem dość szybko udało mi się dobiec na przystanek autobusowy oddalony od mojego miejsca zamieszkania o kilkaset metrów. Wpadłem na niego w chwili, gdy akurat podjeżdżał autobus jadący w kierunku mojej firmy. Nie miałem nawet chwili, by się zatrzymać, tylko z rozpędu, biegiem, wskoczyłem do autobusu. Wszystko było po mojej stronie, a wszechświat sprzyjał mi w czasowym dotarciu do pracy. Swoją mowę związaną z awansem ułożyłem sobie w głowie podczas półgodzinnej jazdy do pracy. Gdyby tylko nie popsuł mi się samochód dzisiejszy dzień mógłbym uznać za bardzo dobry.