Kiedy naszą halę produkcyjną obiegła niespodziewana wieść, że aktualny specjalista ds. kontroli jakości Lublin przechodzi do innej firmy, a na jego miejsce prezes już zatrudnił kogoś nowego, wszyscy razem i każdy z osobna zastanawiał się jak będzie wyglądał nowy specjalista. Zakładaliśmy się czy będzie wysoki czy niski, chudy czy gruby, młody czy stary i wykształcony czy bez wykształcenia. Niektórzy twierdzili nawet, że nowy kontroler na pewno dostał pracę po znajomości. Ja szczerze w to wątpiłem, bo nasz szef znany był z jasnych, surowych, ale jednocześnie bardzo sprawiedliwych zasad zatrudniania i oceniania swoich pracowników.
Według opinii większości pracowników naszej firmy, nowy specjalista miał przypominać tego starego – miał być mężczyzną średniej budowy ciała i średniej wysokości, który w pracy specjalisty przepracował już parę lat, a swoim wiekiem dorównywał prezesowi, czyli był w okolicach pięćdziesiątki.
Gdy za dwa tygodnie na hali produkcyjnej zjawiła się młoda, ładna dziewczyna wszyscy pracownicy od razu zwrócili na nią uwagę, zaczęli zaczepiać, a nawet pogwizdywać pod nosem. Każdy spodziewał się, że przed oczami ma jakąś studentkę lub stażystkę, która przyszła dowiedzieć się jak pracuje się w wytwórniach. Gdy prezes przedstawił nam młodą kobietę jako nowego specjalistę ds. jakości wszystkim szczęki opadły na podłogę i za żadne skarby nie chciały wrócić na swoje miejsce. Ci, którzy jeszcze przed chwilą żartowali o walorach „studentki” nagle nabrali wody w usta, a skóra na ich twarzy przybrała odcień najczystszego szkarłatu. Jak widać kontrolerem jakości wcale nie musi być facet.